środa, 15 października 2014

Mantra o motoryzacji

Dwa tygodnie temu byłem na tzw. Targach Motoryzacyjnych w gdańskiej Ergo Arenie. Żenada i bryndza, miejscowi sprzedawcy samochodów(w Polsce z angielska, zwani dealerami!!!) powstawiali do hali swoje salonowe modele. Prawdziwych atrakcji było tam jak na lekarstwo. Jednyny powiew inności, stanowiły auta elektryczne i hybrydy. No i kuriozum, żeby obejrzeć to badziewie, trzeba było zapłacić 15 zł!

Współczesne auta elektryczne i hybrydowe, co na ich temat sądzę, pisałem już wielokrotnie. Ten kierunek rozwoju, to najzwyczajniej w świecie ślepy zaułek i hucpa. Sam silnik elektryczny ma oczywiście same zalety, ale zasilający go zespół klasycznych ogniw stanowi jeden wielki bagaż kłopotów. Poczynając od niewyobrażalnych gabarytów (i co za tym idzie wagę) akumulatora, poprzez długi czas jego ładowania i najważniejsze, szalenie mały zasięgu auta(że o żywotności wielkiej baterii już nie wspomnę). Jedynym wyjątkiem jest Tesla, ale tutaj ogranicznik stanowią wielce skomplikowane i przez to drogie stacje ładowania baterii. Zupełnym już nieporozumieniem są hybrydy, czyli auta dwusilnikowe, stopień ich złożoności jest wprost niewyobrażalny, dlatego należy zakładać ich minimumdwa razy większą awaryjność(dwie jednostki napędowe współpracujące pod jedną maską!).

Żenujące jest forowanie tych rozwiązań, przez władze wielu państw. Ulgi i zwolnienia dla użytkownków "elektyków" w opłatach drogowych (atutostrady, parkowanie, niższe podatki), możliwosci korzystania z bus pasów, darmowe ładowania pojazdów i tym podobne zachęty. Do pełności obrazu dodajmy bezczelne promowanie tych dziwacznych wynalazków we wszelkiej maści filmach fabularnych(product placement) i mediach oraz pozytwne wypowiedzi ekspertów - autorytetów, którzy za forsę producentów tych nieekonomicznych dziwadeł, z całą powagą przekonują o ich wyższości.

Jednak mimo tak wielu zachęt i medialnego prania mózgów, przeciętny użytkownik pozostaje rozsądny i nieczuły na zaloty. W swej miażdżącej większości wybiera klasyka na produkt ropopochodny. Oczywiście w znacznej mierze wynika to z faktu, że wychwalane wszem i wobec wynalazki są średnio o 30 procent doroższe od spalinowców, a ich teoretyczna eksploatacyjna ekonomicznośc może w sumie okazać się zgniłą gruszką na wierzbie.
Jak ten rozsądek wygląda w praktyce, spójrzmy na liczyb za roku 2013, na 83 mln sprzedanych aut tylko niecałe 200 tys. stanowiły auta elektryczne!

Jaka przyszłość nas czeka? Raczej silniki elektryczny, tylko napędzany ogniwami wodorowymi.
Jedyne co dziwi, to szaleństwo forowania rozwązań nieefektywnych, ale czyż ten świat nie jest szalony, a na oszukańczych wynalzkach, co poniektórzy zarabiają krocie.

Pierwszy seryjny samochód na wodór już w przyszłym roku:


Natomiast najzabawniejsza reakcja na wodór, to chowanie głowy w piasek przez Elona Muska, twórcę Tesli. Do złudzenia przypomina reakcję naszych przodków, którą przypomniał jeden z komentatorów poniższego artykułu:

"Ludzie nadal będą używać koni. Samochód to tylko ciekawostka, przelotna moda".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz