Róża
Rzeplińska córka Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i Zosia Komorowska córka
byłego Prezydenta RP są w zarządzie wypasionej fundacji STOWARZYSZENIE 61,
która na sam tylko portal mam prawo wiedzieć wydała 300 tys. dolarów
dotacji. Portal rozsławił tatuś Zosi machając przed nosem wydrukiem w debacie
prezydenckiej, swojemu kontrkandydatowi.
Tatuś Zosi w grudniu 2010 r mianował tatusia Rózi Prezesem TK.
Po przegranych wyborach(prezydenckich) tatuś Rózi i Mai, drugiej córeczki z tej
samej fundacji, napisał z kolegami ustawę dającą instytucji [na czele] której
stoi prawo blokowania każdej ustawy nowej władzy (zabezpieczenie] przed wygraną
PIS).
Projekt wniósł tatuś Zosi, bo tata Rózi ma wszelkie uprawnienia, prócz
inicjatywy ustawodawczej. Tatuś Zosi projekt złożył do sejmu, bo był jeszcze
prezydentem. Koalicja PO-PSL, uchwaliła go szybciutko, wybierając sędziów TK na
zapas, tak by żaden kandydat nowej władzy nie miał szans dołączyć do trzódki
tatusia Rózi.
I jeszcze jeden drobiazg. Rózia ma męża, mąż ma pracę. Jest sekretarzem Miasta
Stołecznego Warszawy i nazywa się Marcin Wojdat. Wszyscy są apolityczni,
niezależni i uczciwi.
No i mam swój własny rekord, nigdy jeszcze(w ilości postów bloga) nie dobiłem do dwusetki, zawsze kończąc na 177! Ty razem limesu żadnego nie przewiduję.
Czytam, Ci ja czytam wczorajsze portale i oczom nie wierzę, na wszystkich ogłosili jakiś nieznany bliżej Black Friday! Ki diabeł, Czarny Piątek? Porwali, zabili otruli, a może PiSiory PO raz kolejny zamachnęły się na demokrację w wydaniu Platformerskim!!!? Nic z tych rzeczy proszę Czytelników, to zwyczajna listopadowa obniżka cen w sklepach. Skąd taka porąbana nazwa, skąd ta nowa świecka tradycja? Ano, Ana, zza Oceana! W Ameryce dzień po Dniu Dziękczynienia(ostatni czwartek listopada) czyli najbardziej rodzinnym święcie Ameryki, cała gawiedź kraju ma wolny piątek. Tego też dnia wszystkie sieci sklepikarskie, wielkie, średnie i małe ogłaszają pierwszy dzień bożonarodzeniowego handlowania i też z tej okazji dla zachęty oferują szalone obniżki! No dobrze, ale dlaczego taka idiotyczna nazwa? W czarnych księgach, od trzech już wieków, amerykańscy księgowi notują zyski(przychody?) Więc ten nieszczęsny Black Friday ma swoje zaoceaniczne uzasadnienie, zupełnie tylko nie rozumiem jak to się transponuje na Polskę, hm każda okazja na zrobienie klienta w balona jest dobra! God Bless America, a przy okazji Polskę! Moja propozycja na przyszłe lata, zamiast zagranicznych "kalek", ogłoście nieszczęśnicy wielką na przykład Andrzejkową wyprzedaż! Będzie miło, będzie swojsko, będzie POLSKO!
Idiotyczność małpowania, chorobliwa zaściankowość, media i "tubylczo - salonowe elity" z syndromem postkolonialnym. Wielki ból głowy, co ludzie za granicą o nas powiedzą(a zwłaszcza prasa niemiecka i francuska). Tego rodzaju fobie szczepią nam od lat funkcjonariusze z Czerskiej oraz ich zdyscyplinowana armia pożytecznych idiotów. Przypomnę tylko, że autorami rynsztokowych "zagranicznych" artykułów o naszym kraju są za zwyczaj redaktorzy z GW, a w najlepszym przypadku lewaccy dziennikarze zagraniczni garściami czerpiący mądrości ze źródeł około michnikowych.
Co do listopadowego flancowania nie polskich celebracji, mieliśmy w trzeci czwartek listopada fete z okazji francuskiego sikacza, czyli Beaujolais Nouveau 2015. Szczęśliwie kompletnie nie zaakceptowana i po kilku latach nieudanych prób zaszczepienia nad Wisłą odchodząca w niepamięć.
Wczorajsza bulwersacja, dali spokój staremu pedofilowi Polańskiemu, odwołań od decyzji sądowych prokuratura nie wnosi. Reżyser zostaje w kraju i nikt go ścigać nie będzie. Ok, sprawa nie warta dalszego roztrząsania. Niestety, w piątk co do meritum wyroku zaczyna wypowiadać się sam MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI, do jasnej cholery panie Ziobro, czy nie masz pan innych problemów na głowie, na przykład otwarty front walki w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Po co otwierać kolejne!!! A tak swoją drogą, ten Polański to wyjątkowo przereklamowany reżyser i to od samego początku kariery. Jego debiutancki Nóż w wodzie, to koszmarnie nudna i zupełnie odrealniona od peerelowskiej rzeczywistości chała!
Co tam u pani Merkel i jej afrykańskich pupilków. Powiem krótko, jest coraz gorzej! Dyktarsko lewacka prasa niemiecka terroryzuje Niemców poprawnością polityczną, a oni w swojej masie mają już tego serdecznie dosyć. Ojojoj będzie się jeszcze u nich działo oj będzie!
Jak powtarzają zaprzyjaźnieni, domorośli synoptycy - wędkarze, na podstawie oglądu złowionych okonków(??!!) prawdziwej zimy, tej zimy nie będzie! Mnie to cieszy, jedyny problem, czy prognoza się sprawdzi? W zeszłym roku ziściło się co do joty! Czego sobie i Państwu z całego serca życzę!
Rozjuszone wściekłe psy, tak a nie inaczej nazwać można wycie i ujadanie szemraności POlitycznej. Kopacz bredząca o NSDAP, Lis twittujący za PeOwskim Majdanem i nieoceniony Niesiołek, u którego wszystko co toczy z paszczęki to kwintesencja choroby umysłowej. Obrońcy demokracji w osobach partyjnych funkcjonariuszy z PO i NOwoczesnej protestujący pod Sejmem w porażającej ilości stu sztuk. Wirtualny Komitet Obrońców Demokracji, forowany przez szalejącą Czerskość. To było do przewidzenia i jest powtórką psychuszki jakiej przewodził TUsk w trakcie dwuletnich rządów PiSu. Kompletny odlot i paranoja, ba zupełny brak odpowiedzialności za wypowiadane słowa i sądy. Włos na głowie się jeży, że tacy cynicy grający obecnie chorych z urojenia, mogli przetrwać u steru rządów całe osiem lat!
PS. Ciekawe, kiedy PO wykolapsuje, a resztki zasilą NO,zaś tą hybrydę będzie próbował okiełznać powracający w niesławie z Brukseli TUsk - PONOTU!
Mijający tydzień, to kolejna wiadomość o wspaniałościach naszej rodzimej motoryzacji! Właśnie z ......drukarki 3D, "wyjechał" piękny w swej linii, POLONEZ. Żeby paranoi nie było mało, twórcy najpoważniej w świecie mówią o uruchomieniu jego produkcji! Jeśli ta zabawa jest finansowana
z prywatnej forsy bogatych zapaleńców, niech sobie drukują nawet sportowe wersje Mikrusa!
Jeśli jednak w zabawy dużych chłopców umoczona została chociaż jedna państwowa złotówka, to była by to wielka granda! Warto sprawdzić(w artykule o tym cicho sza).
Skąd moje obawy, ano od Syrenki, którą z wielkim zaangażowaniem wypycha ze stodoły firma AMZ
z Kutna, zasilana milionami przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR, to instytucja która statutowo wspiera innowacyjność(pisałem o nich swego czasu, przedstawiając co "ciekawsze" dofinansowania(współfinansowali m.in. innowacyjny fotel fryzjerski). Czy kolejny odlotowy projekt pod tytułem samochód Warszawa dostał forsę od profesora dyrektora Kurzydłowskiego?! Nie sprawdziłem, ale medialna wrzawa jaką rozdmuchano wokół tego projektu, wiązała się zapewne ze źródełkiem złotówek z NCBiR!
W czym problem? Na przykładzie SyrWarPol, widać jak marnuje się forsę przeznaczoną na realne innowacje. Z drukowanych w 3D, czy kleconych w "stodołach" prototypach nie zbuduje się rodzimej motoryzacji, bo na to potrzeba miliardów(osobną kwestią jest czy stworzenie studialnego modelu auta, to innowacyjność i czy takie działania przynoszą wartość dodaną gospodarce kraju). Hobbyści i zapaleńcy powinni w spokoju tworzyć kolejne odleciane modele, ALE NIE ZA NASZE PIENIĄDZE! Czy doczekamy się wreszcie rzetelności we wsparciu dla prawdziwych wynalazców i innowatorów? Miejmy nadzieję że tak!
Osobny szkopuł z tej samej dziedziny stanowią tzw. parki naukowo technologiczne! Pobudowane w większości ze środków UE z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, z założenia powinny przyjmować pod swoje skrzydła tylko i wyłącznie firmy innowacyjne, wynalazców, geniuszy pomysłowości mówiąc krótko współczesnych Teslów i Edisonów(ilu takich mamy?). Jak wygląda rzeczywistość? W Parkach ok. 60-70 % powierzchni zajmują firmy li tylko z nazwy innowacyjne, bądź zupełnie z innowacyjnością nie związane. Powstające nadal jak grzyby po deszczu biurowce - parki budowane z funduszy na innowacje, to najzwyczajniej kolejne powierzchnie biurowe w których można wynająć lokalik w bardzo korzystnej cenie(tzw. pomoc de minimis)!
W ostatnim tygodniu z wielką pompą otwarto kolejny taki potworek, powstały na terenach dawnej Stoczni Komuny Paryskiej(firmowany przez władze Miasta Gdyni).
Wysyp pseudo innowacyjnych Parków, to efekt radosnej twórczości decyzyjnej urzędników, dawnego Ministerstwa pani Komisarz Elżbiety Bieńkowskiej. Płynąca przez lata wielkim strumieniem forsa musiała być przez nich sprawnie rozdysponowywana, bo z tego przecież każdy z nich był i jest rozliczany. W związku z powyższym poszli po najmniejszej linii oporu i lekką ręką zaczęli finansować (do 70 - 80% projektu) budowę biurowców pod nazwą Parki Naukowe, czy Naukowo-Technologiczne nie za bardzo przejmując się weryfikacją powstałych z rozdysponowanej forsy projektów. Dzięki takiemu rozdawnictwu, ambicją prawie każdego "nowoczesnego" burmistrza, prezydenta czy niemalże starosty stało się posiadanie na swoim terenie takiego prestiżowego z nazwy obiektu. Spójrzmy w wyszukiwarkę Google wpisując hasło Park Naukowo - Technologiczny lub Park Naukowy, okaże się że naukowa innowacja pojawia się w naszym kraju w najbardziej nieprawdopodobnie odległych od zaplecza intelektualnego miejscach. No cóż rozumiem ambicje pomniejszych kacyków, problem leży w tym, że ktoś z MRR im na to pozwolił, a potem w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi weryfikował ciągłość i zgodność projektu z deklarowanymi założeniami. Naprawdę warto się problemowi bardzo uważnie przyjrzeć!
Tym razem optymistycznie, listopad wreszcie się kończy! Najbardziej depresyjny ze wszystkich miesięcy powoli odchodzi w siną dal. Hm, dla mieszkańców półkuli południowej to natomiast najpiękniejszy okres, bo odpowiednik naszego maja. Maj w listopadzie, listopad w maju, dziwnie to brzmi, prawda?
Na europejskiej scenie tumult po paryskich zamachach. Lewactwo przekonuje, że z imigrantami jest wsio ok. i nie należy ich wiązać z terroryzmem. Szaleństwo samozagłady, leninowski sznur, kompletne zidiocenie? Tak, tak, poprawność polityczna do sześcianu zabija zdrowy rozsądek. Angela M. zupełnie już zidiociała i ciągnie Niemców na skraj przepaści, mało tego swoim wariactwem chce zarazić inne kraje. Szczęściem od Boga, że ludziska mocno przejrzeli na oczy i w krótkim czasie oderwą szaleńców od sterów.
O naszym politycznym rynku sza, rymowałem o tym wczoraj i pisałem przedwczoraj.
Ropa vs Putin, kolejny nokaut, w ostatnim tygodniu "Brentka" w okolicach 44 USD za baryłkę!
Tydzień się jeszcze nie skończył, a sprawność maszynki rządowej nabiera tempa, brawo! Szybko i bezboleśnie ukrócone łajdactwo z Trybunałem Konstytucyjnym. Ubecki Pacek wyleciał z rektorowania AON. Szefowie służb wymienieni, raport z Pałacu Komorusia ogłoszony. Szybka ścieżka dla sześciolatków i to prawie od zaraz, wzorowo. Rozsądnie wydłużony w czasie powrót do normalności czyli ośmioletnie szkoły podstawowe za dwa lata. Tak trzymać. TRZYMAM KCIUKI! Jak na początek jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej!
PS. Ułaskawienie dla Kamińskiego? Najrozsądniejsze zakończenie i zarazem jasny sygnał, że na "smród i trąd w Pałacu Sprawiedliwości" przyzwolenia nie ma. Osobną pozostaje kwestia skutecznego uzdrowienia tej skamieliny PRL, opór i krzyk będzie wielki, ale tylko jasne i zdecydowane ruchy uleczą! Dość już wszechwładzy Tulei, Łączewskich oraz usłużnych Prezesów Milewskich.
W wielkiej "niechwale" odeszła Kopacz. Tak jak Tusk, był systematycznym acz powolnym grabarzem Platformy poprzez swą bezideowość, totalne zaniechanie i kuriozalne lenistwo, to ostatecznie do grobu Nieboszczkę złożył rubaszny inaczej Komorowski, a wieko trumny zamknęła i ostatecznie szpadlem grób przyklepała nieszczęsna w swej beznadziejności Ewa Kopacz. Tutaj już żadna reanimacja nie POmoże, nawet Siemoniak cudu nad trumną nie uczyni! PO już nie żyje! Część posłów odejdzie do Petru, druga mniejsza do PiSu. Niedobitki w oparach absurdu, pałętać się będą pomiędzy Kopacz, a Miśkiem z Oślej Ławy.
Baryłka znów pięknie pikuje, Brent poniżej 45 USD! Putinka koniec coraz bliższy. Wczoraj w zabawnej kompozycji foto, niby przez pomyłkę pokazali makietę atomowej torpedy. Co by świat się zmitygował i ostro wystraszył. Skoro w takie numerki już grają, to i komentarz zbędny!
Paryż płonie, Paryż walczy, stan wyjątkowy w wielu prefekturach. Efekt szoku dla świata zrobił swoje, Angelolubni zapewne na chwilę zamilkną! Kto za tym stoi, kto chce destrukcji Zachodu? PUTIN, bo ledwo dyszy! Soviet jest militarno gospodarczą pokraką, ale prowokatorów z GRU i FSB ma najlepszych na świecie. Głupi Francuzi oraz głupi Niemcy zapominają o tym i wciąż flirtują z Kagiebistą. Oj wyjdzie im to bokiem, wyjdzie!
Narodowe Święto, jedno z dwóch, które ważniejsze? 3 Maja przedsionek 123.letniej niewoli, czy 11 listopada, koniec okrutnej wojny i chwilowy promyk Niepodległości.?
Łącząc oba, w kontekście woli naprawy jaką była Konstytucja i fizycznego zwycięstwa z listopada 1918 dostajemy kwintesencję patriotyzmu.
Jak to połaczyć w jedno wielkie świętowanie, aby nie hamletyzować pomiędzy majem a listopadem?
Proste, zakończmy uroczyście narodowe obchody 11 listopada wraz z ich setną rocznicą, a więc w 2018 r. Zamknijmy rozdział fetowania 3 maja np. w 2016 r. kiedy przypadnie 225. rocznica jej uchwalenia. Niech Święto Narodowe czci chwałę i rzeczywiste Zwycięstwo, a ostatnią wielką wiktorią, był bój o Warszawę z jego magiczną datą 15 sierpnia 1920. Niech ta data połączy wszystkie inne, a fetowanie nowego Święta Narodowego powinno rozpocząć odsłonięcie Łuku Tryumfalnego wzniesionego na polach Bitwy Warszawskiej.
Zawsze mnie irytowała dysharmonia pomiędzy gloryfikacją Józefa Piłsudskiego, a umniejszaniem zasług jakie wniósł dla sprawy niepodległości Roman Dmowski. Niepodległość 1918, to wspólny wysiłek obu Mężów Stanu! Bez walki zbrojnej nie było by nas w Wersalu, ale również samo wymachiwanie szabelką bez genialnej dyplomacji Dmowskiego i Paderewskiego nic by nie dało! Pamiętajmy, że w 1918 r. powstały również tak sztuczne twory jak Czechosłowacja, okrojone do bólu Węgry oraz sklecona bezmyślnie Jugosławia, a wszystko to nie za sprawą walki zbrojnej, ale przy stołach w Wersalu. To dzięki umiejętnościom negocjacyjnym naszych przedstawicieli w Paryżu, Polska 1918 mogła być krajem skrojonym w miarę rozsądnie. Pamiętajmy o tym wsłuchując się w dzisiejsze peany nad Marszałkiem i "półgębkowe" wspominki o Dmowskim!
Dwa dni temu umawialiśmy się na jutrzejszy Marsz Niepodległości a pod koniec listopada na Operetkę w Filharmonii. Oprócz tego od miesiąca zapraszał mnie do siebie na dwunastoletnią szkocką. Wszystko przed nami! Starsi Panowie żyją a świat jest piękny mimo listopada!
Paweł to mój starszy kuzyn z którym od lat utrzymuję bliskie kontakty, bliskość zamieszkania, swego czasu wspólna praca no i wspólne zainteresowania fotografią. Rodzinnie i mentalnie łączyło nas wiele.
Dzisiaj niespodziewanie i zupełnie bez zapowiedzi zasłabł w przychodni i mimo reanimacji odszedł na drugą lepszą stronę! Trzymaj się Pawełku, tam na pewno jest fajnie!
Był pasjonatem fotografowanie, jako młody emeryt wszystkie fundusze inwestował w sprzęt i książki fotograficzne. Z aparatem się nie rozstawał, a tysiące jego zdjęć zapewne czeka na odkrycie w przepastnych zakamarkach jego komputera. Ja na gorąco mam tylko uchwycone przez niego ostatnie spektakularne zaćmienie Księżyca oraz rodzinną fotkę z ostatniego spotkania(z soboty 12 września 2015) w jego nowo odnowionym mieszkaniu na Żabiance.
Na swoim skypowym koncie miał jakże znamienną sentencję, MEMENTO MORI!
8 listopada 1887 roku, niejaki Emil Berliner opatentował gramofon. Stało się, najpierw z oporami i szalonymi trzaskami urządzenie odtwarzało dźwięki w rytmie 78 obrotów na minutę. Z czasem skutecznie wyparło swego protoplastę jakim był fonograf z jego dźwiękowymi walcami do nagrywania i odtwarzania. Pamiętają Państwo głos Marszałka utrwalony na fonografie, który swą zaśpiewną "wileńszczyzną" opowiada o trąbce która zamiast Niego gadać zacznie?
lub nagranie z wileńskiego wykładu na Uniwersytecie Stefana Batorego, bardzo ważne i jakże aktualne!
Poczciwy "walcowaty" fonograf był ojcem dwóch wiekopomnie dźwiękowych urządzeń, magnetofonu i gramofonu.
My jednak pozostańmy przy gramofonie i płytach do niego. Płyty, najpierw topornie ebonitowe(do lat 50. XX w.), a potem lekkie i bardziej odporne z polichlorku winylu. Prędkości zdecydowanie zwolniły, longplaye wirowały w rytmie 33 1/3, a single 45 obrotów na minutę. Sam gramofon, najpierw z tubą przekazującą głos i korbką do nakręcania, a potem na prąd i z coraz lżejszą igłą przenoszącą dźwięk wprost do głośników. Ech to były czasy!!!
Największym mankamentem każdej płyty, była jej wprost proporcjonalna do używania nietrwałość. Każde wysłuchanie, to głębsze mikro rysy na czarnym krążku, a w konsekwencji coraz większe trzaski i ostatecznie zrównanie poziomu trzasków z zarejestrowanym na płycie dźwiękiem. Dla melomana - konesera, to był istny koszmar. Między Bogiem a prawdą najlepszym rozwiązaniem było kupić, raz odsłuchać i już potem nigdy nie odtwarzać. Lub kupić dwie, trzy, albo nawet cztery jednakie, pierworodną zostawić w tajnym schowku jako dziewiczą, a muzyki słuchać na jej siostrach bliźniaczych. Ech to dopiero były dylematy!
Rozterki płyciarzy - melomanów znikły dopiero w latach 80.XX.w w momencie pojawienia się odtwarzacza laserowego i płyty CD!!!
Definitywnie skończyły się wtedy trzaski, a i sama jakość odtwarzania stała się o niebo lepsza. Mało tego ten srebrny krążek był najzwyczajniej w świecie NIEZNISZCZALNY! Co prawda na samym początku horrendalnie drogi, a i bezigłowe odtwarzacze kosztowały sporo, bo ok 1000 USD za egzemplarz! Jednak z każdym rokiem działo się coraz lepiej. Płytki i gramofony do nich systematycznie taniały, by ostatecznie trafić pod wszystkie strzechy świata! Ideał dla konsumentów i koszmar dla firm fonograficznych! Raz kupiona płyta wystarcza do końca życia kupującego, zgroza!
Wytwórnie i producenci próbowali różnych sztuczek, wznowień, składanek, przeróbek. Owszem interes kręcił się nieźle, ale im wciąż było mało, mało, mało! Z wielką nostalgią wspominali czasy, kiedy to raz wpuszczona pod śmiertelną igłę płyta nieuchronnie dokonywała swego muzycznego żywota!
Myśleli, myśleli i wymyślili!
Od kilku lat w fonograficznej przestrzeni publicznej wytwórnie znów promują WINYLE!
Zaczęło się od dyskotek, gdzie DJe, darmowo lub za psie pieniądze, na powrót zaopatrzeni w gramofony igłowe, zaczęli promować czarne krążki od czasu do czasu pastwiąc się nad ich "szlachetną dźwiękowością", paluchem zwalniając lub przyśpieszając obrót płyty. Efekt koszmarnie tandetny, ale w tancbudach przyjęty z entuzjazmem. Potem do walki ruszyli eksperci, udowadniający wyższość dzięków z winylu nad dźwiękami z CD. Bredzili i do dzisiaj bredzą o większej głębi dźwięków z iglaków oraz ich większej szlachetności! Powie ktoś, idioci, nikt rozsądny na to się nie nabierze i nie porzuci niezniszczalnych CEDEKÓW na rzecz rujnująco trzeszczących longplayów i singli!!!
Ha, ha, ha nie doceniliśmy potęgi marketingu, a w nim gry na podświadome rozbudzanie zupełnie idiotycznych i logiką niewytłumaczonych potrzeb. Ludziska jak owieczki poczuli niepohamowaną miętę do igłieł rzępolących swą czarną ofiarę. Biznes kręci się i rozwija wspaniale!
Obecnie w dobrym tonie jest szpanowanie domowym zestawami longplayowego badziewia. Skuteczne pranie mózgów działa i ma się świetnie, proszę spojrzeć na przekaz podprogowy i rozbudzanie potrzeb. W każdym niemal filmie czy serialu, bohaterowie słuchają płyt spod igły, stacje radiowe prześcigają się w audycjach "puszczających" trzeszczaki! Lud to kupił i forsa leje się podwójnymi strumieniami dla fonografii i dla producentów gramofonów. Żyć nie umierać!
Hm skoro idziemy w tym kierunku, to może już za chwilę, zaczną w naszym zwariowanym świecie królować gramofony z tubą i na korbkę? Cóż za nimi przemawia, EKOLOGIA!!! Ręczne(korbkowe)naciąganie napędu nie wymaga użycia energii elektrycznej, a co za tym idzie w sposób naturalny ogranicza emisję CO2 na NASZEJ PLANECIE. Zapewne znajdą się również Eksperci którzy udowodnią, że dźwięk z tuby jest krystalicznie czysty i o całe niebo lepszy od głośnikowego!
Pozostając wiernym zwolennikiem lasera, pozdrawiam Państwa melodią z mojej pierwszej płyty CD jaką kupiłem w lutym 1993r. Ludziska nie dajmy się zwariować!
Tak, tak Zaduszki za nami, więc pełną parą rusza szaleństwo "Christmas", sklepy w choinko lampki i Mikołajki oraz wszechobecne melodyjki dzingelbelkowe. Ta tandetna wrzawa już od listopada to stanowczo za wcześnie.
"Proszę uprzejmie" odwalić się od Morawieckiego! Należy stawiać na ludzi mądrych, a nie kierować się partyjniactwem! Partyjni Kolesie i Szwagry rządzili przez osiem ostatnich lat! Bronisław Widstein jak zwykle ma rację.
Dzisiaj 7 listopada, czyli kolejna oficjalna rocznica powstania bolszewii. Zgodnie z moją prywatną przepowiednią, przypominaną co i rusz, ten twór pokraczny który jest w prostej linii kontynuacją leninowskiego października w listopadzie nie dotrwa do swych setnych urodzin. Najdalej za dwa lata putinowska Sovietia rozpadnie się, a Moskwa będzie li tylko niezbyt wielką gubernią. Hm, pożywiom, uwidim:-)
Na rynku post komuny w Polsce, po śmierci Kiszczaka pozostały już tylko dwa niechlubne i wyjątkowo obleśne(mentalnie) symbole, Urban i Michnik(chłopaki z tej samej bajki, tylko jeden grał złego, a drugi dobrego milicjanta). Zapewne z pewnością oba typki pojawią się na funeralu Czesława K.
Njus z ostatnich dni, Sikorski Radosław mąż sławnej żony zostaje Senior Fellow na Harvardzie, ciekawe o czym będzie bajdurzył studentom? Zapewne tak jak jego równie dziarski i elokwentny inaczej kolega Bronisław Bigos Komorowski o swojej przygodzie z polityką, czyli jak z piedestału spaść(na własne życzenie)na samo dno i z tego powodu zupełnie nie stracić rezonu!
Kronikarsko, sezon łyżwiarski rozpoczęty od wtorku 3 listopada, dwa razy w tygodniu na lodzie, to miód dla ciała i ducha, gorąco polecam na zimowe wieczory. Balon na Placu Zebrań Ludowych czynny z wyjątkiem poniedziałków. Zdecydowanie odradzam łyżwowania w łikendy, za ciasno!
Wczorajsze wieczorne i dzisiejsze poranne wiadomości wieszczą odepchnięcie truchła Kiszczaka od wojskowych Powązek, MON nie udzieli asysty wojskowej, ba nie przydzieli kwatery pod swoją jurysdykcją. Dziwne bardzo dziwne, jak chowali w ostatnich latach dziesiątki innych czerwonych psubratów nie było z tym problemu. O Jaruzelu już nie wspomnę, bo tutaj tłumaczenie było inne, przecież Prezydentem(PRL!)był. Obecne Powązki są tak zeszmacone grobami zdrajców
i sowieckich agentów, że jeszcze ten jeden nie powinien stanowić żadnego problemu. Apeluję, pochowajcie szczątki doczesne Kiszczaka na Powązkach niech spocznie obok setek innych czerwonych kumotrów!
Po raz kolejny powtarzam, dla zasłużonych Ojczyźnie patriotów należy wyznaczyć inne bardziej godne miejsce, bo Powązki to od ponad 50. lat mauzoleum Peerelu!
Jakże znamienne czasy i swoisty znak Boskiej Opatrzności, jeden po drugim odchodzą pogrobowcy komuny, Jaruzel, Kociołek teraz Kiszczak.Ciekawe czy jak dwóch pierwszych pochowają go na Powązkach?!
Postkomunę i inną lewacką swołocz przewiało ostatnio z Parlamentu! Znak czasu, symbol odrodzenia? Jeszcze tylko Michnik z Urbanem wegetują na obrzeżach swej psubrackiej sławy, ale i na nich przyjdzie pora!
Dla kraju idą prawdziwie ZŁOTE CZASY - WIEK FORTUNY I DOBROBYTU!
PS. Kto nie wierzy niech sprawdzi me słowa już za pięć lat! - W sieci nic nie ginie!
Dla kronikarskiego porządku zanotujmy. Wczoraj w Londynie na stadionie Twickenham, zakończyły się zmagania o Puchar Świata w rugby. Nowa Zelendia pewnie powaliła Kangury i wygrała z Australią 34:17. Zainteresowanie rozgrywkami było ogromne, w sumie Puchar obejrzało 4,5 miliarda widzów, a jednorazowo finał obserwowało 1,5 mld kibiców na całym świecie. Kiedy Maorysi odbierali Puchar z rąk księcia Harrego, była godz. 19 w Polsce, a w NZ 7 rano dnia nastepnego. Szaleństwo zwycięstwa w tym czteromilionowym kraju dochodziło porannego zenitu!
Od niedzielnego poranka, cała NZ chodziła pijana(ze szczęśćia, a nie od alkoholu)!