niedziela, 22 listopada 2015

Syrenka, Warszawa i inne Polonezy

Mijający tydzień, to kolejna wiadomość o wspaniałościach naszej rodzimej motoryzacji! Właśnie z ......drukarki 3D, "wyjechał" piękny w swej linii, POLONEZ. Żeby paranoi nie było mało, twórcy najpoważniej w świecie mówią o uruchomieniu jego produkcji! Jeśli ta zabawa jest finansowana
z prywatnej forsy bogatych zapaleńców, niech sobie drukują nawet sportowe wersje Mikrusa! 
Jeśli jednak w zabawy dużych chłopców umoczona została chociaż jedna państwowa złotówka, to była by to wielka granda! Warto sprawdzić(w artykule o tym cicho sza).



Skąd moje obawy, ano od Syrenki, którą z wielkim zaangażowaniem wypycha ze stodoły firma AMZ 
z Kutna, zasilana milionami przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR, to instytucja która statutowo wspiera innowacyjność(pisałem o nich swego czasu, przedstawiając co "ciekawsze" dofinansowania(współfinansowali m.in. innowacyjny fotel fryzjerski). Czy kolejny odlotowy projekt pod tytułem samochód Warszawa dostał forsę od profesora dyrektora Kurzydłowskiego?! Nie sprawdziłem, ale medialna wrzawa jaką rozdmuchano wokół tego projektu, wiązała się zapewne ze źródełkiem złotówek z NCBiR!
W czym problem? Na przykładzie SyrWarPol, widać jak marnuje się forsę przeznaczoną na realne innowacje. Z drukowanych w 3D, czy kleconych w "stodołach" prototypach nie zbuduje się rodzimej motoryzacji, bo na to potrzeba miliardów(osobną kwestią jest czy stworzenie studialnego modelu auta, to innowacyjność i czy takie działania przynoszą wartość dodaną gospodarce kraju). Hobbyści i zapaleńcy powinni w spokoju tworzyć kolejne odleciane modele, ALE NIE ZA NASZE PIENIĄDZE! Czy doczekamy się wreszcie rzetelności we wsparciu dla prawdziwych wynalazców i innowatorów? Miejmy nadzieję że tak!
Osobny szkopuł z tej samej dziedziny stanowią tzw. parki naukowo technologiczne! Pobudowane w większości ze środków UE z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, z założenia powinny przyjmować pod swoje skrzydła tylko i wyłącznie firmy innowacyjne, wynalazców, geniuszy pomysłowości mówiąc krótko współczesnych Teslów i Edisonów(ilu takich mamy?). Jak wygląda rzeczywistość? W Parkach ok. 60-70 % powierzchni zajmują firmy li tylko z nazwy innowacyjne, bądź zupełnie z innowacyjnością nie związane. Powstające nadal jak grzyby po deszczu biurowce - parki budowane z funduszy na innowacje, to najzwyczajniej kolejne powierzchnie biurowe w których można wynająć lokalik w bardzo korzystnej cenie(tzw. pomoc de minimis)! W ostatnim tygodniu z wielką pompą otwarto kolejny taki potworek, powstały na terenach dawnej Stoczni Komuny Paryskiej(firmowany przez władze Miasta Gdyni).
Wysyp pseudo innowacyjnych Parków, to efekt radosnej twórczości decyzyjnej urzędników, dawnego Ministerstwa pani Komisarz Elżbiety Bieńkowskiej. Płynąca przez lata wielkim strumieniem forsa musiała być przez nich sprawnie rozdysponowywana, bo z tego przecież każdy z nich był i jest rozliczany. W związku z powyższym poszli po najmniejszej linii oporu i lekką ręką zaczęli finansować (do 70 - 80% projektu) budowę biurowców pod nazwą Parki Naukowe, czy Naukowo-Technologiczne nie za bardzo przejmując się weryfikacją powstałych z rozdysponowanej forsy projektów. Dzięki takiemu rozdawnictwu, ambicją prawie każdego "nowoczesnego" burmistrza, prezydenta czy niemalże starosty stało się posiadanie na swoim terenie takiego prestiżowego z nazwy obiektu. Spójrzmy w wyszukiwarkę Google wpisując hasło Park Naukowo - Technologiczny lub Park Naukowy, okaże się że naukowa innowacja pojawia się w naszym kraju w najbardziej nieprawdopodobnie odległych od zaplecza intelektualnego miejscach. No cóż rozumiem ambicje pomniejszych kacyków, problem leży w tym, że ktoś z MRR im na to pozwolił, a potem w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi weryfikował ciągłość i zgodność projektu z deklarowanymi założeniami. Naprawdę warto się problemowi bardzo uważnie przyjrzeć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz