czwartek, 18 września 2014

Symboliczne zmagania z Niedźwiedziem - nowy siatkarski front!

W czasach komuny każde zmaganie z Sowietią, to była symboliczna wojna o godność i prawdę. Swoista walka o duszę Polski, którą okupant, szczęśliwie bezskutecznie, próbował nam odebrać. Stłamszeni przez dzikiego Kałmuka, tylko w ten sposób mogliśmy odreagować frustracje dumnego niewolnika. Pamiętam sławetne, acz niespodziewane zwycięstwo w hokeja, nad niezwyciężoną wcześniej drużyną ZSRS i nocną euforię po zaciętym siatkarskim finale na Igrzyskach w Montrealu. Podobnych wiktorii było jeszcze kilka, w chronologii, najważniejsze z nich.

  1. KOLARSTWO: ZWYCIĘSTWO STANISŁAWA KRÓLAKA W WYŚCIGU POKOJU W 1956 ROKU
  2. PIŁKA NOŻNA: ELIMINACJE MISTRZOSTW ŚWIATA W 1958 ROKU - POLSKA - ZSRR 2:1, 20 października 1957
  3.  PIŁKA NOŻNA: IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W MONACHIUM - POLSKA - ZSRR 2:1, 6 września 1972
  4. HOKEJ NA LODZIE: MISTRZOSTWA ŚWIATA W KATOWICACH - POLSKA - ZSRR 6:4, 8 kwietnia 1976
  5. SIATKÓWKA: FINAŁ IGRZYSK OLIMPIJSKICH W MONTREALU - POLSKA - ZSRR 3:2, 31 lipca 1976
  6. LEKKA ATLETYKA: ZŁOTY MEDAL WŁADYSŁAWA KOZAKIEWICZA NA IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH W MOSKWIE, 30 lipca 1980
  7. PIŁKA NOŻNA: MISTRZOSTWA ŚWIATA W HISZPANII - POLSKA - ZSRR 0:0, 4 lipca 1982 - mimo że remis, to pozwolił wyeliminować Sowietów z Mistrzostw, a naszym otworzył drogę do medalu.
Z wymienionej siódemki, narodowym symbolem stał się "Gest Kozakiewicza" kiedy to na tle gniewnie rozgwizdanej, moskiewskiej gawiedzi, Władek pokazał Ruskim, że "mogą mu nagwizdać"


Potem było kilka starć, ale już mniej emocjonalnych, ponieważ byliśmy już wolnym krajem. Jednak dzisiejsze zmagania ponownie wracają nas do źródeł. W dobie ageresywnej satrapii, to swego rodzaju symboliczne zapasy o prawdę i wolność. Do boju Polsko, po zwycięstwo!
(Hm trochę infantylnie, ale tak trzeba)

https://www.youtube.com/watch?v=uVGCJvdbXtc

PS.No i życie dopisało ósmą Wiktorię i to w dobie Sovieckiej agresji!
18 września 2014 r. Polska  po ciężkich zmaganiach, wygrała z Rosją, 3:2.
W wyniku wielkiej frustracji,  jeden z czołowych sovieckich zawodników, niejaki Aleksiej Spirydonow,  tak się wkurzył, że po meczu zaczął pluć na polskich kibiców:-)))


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz