W ostatni piątek, który był zarazem ostatnim dniem września, nieplanowanie odwiedziłem to miasto. Nie byłem tam ze dwadzieścia lat. W połowie lat 90.Łódź do pięknych nie należała, ale swą brzydotą nie odbiegała specjalnie od wielu innych pokiereszowanych komuną, miast w kraju. Ot taki post peerelowski moloch. Minęło 20. kolejnych lat, inni mocno wypięknieli, ba wręcz rozkwitli urokiem, a Łódź jak stanęła, tak stoi! I w tej swojej flaucie powoli tonie! Krzywe i dziurawe ulice, obrzępione chodniki, walące się kamienice, obskórne bramy, a za nimi okrutne w swej szpetocie studzienne podwórka. Tabuny biednych i opuszczonych przez Boga i ludzi kloszardów. Nawet łódzkie tramwaje to jeżdżące relikty dawno zapomnianej czerwonej epoki. Czy jest w Polsce bardziej szkaradne miasto, może tak, Górny Śląsk z całą aglomeracją katowicką, mógłby stawać w konkury! Jednak ja w tej smutnej konkurencji pierwszeństwo daję Łodzi! Jednym jasnym punktem na planie tego miasta powinien być jego główny trotuar, ulica Piotrkowska. Niestety nawet tutaj pewien ład i uporządkowanie miesza się z upadkiem. Ulica owszem wykafelkowana, dobrze oświetlona, ba nawet okwiecona, ale niestety popstrzona walącymi się kamienicami. Co z tego, że szeroki pasaż utkany jest sklepikami, knajpkami z ogródkami, ba zdarzają się nawet galerie z obrazami, skoro co i rusz oko przechodnia napotyka wplecioną w ciąg kamienic, walącą się ruinę! W pewnym momencie, w ciągu starej zabudowy napotykamy wyrwę, a w głębi straszy stara zrujnowana tkalnia, na jej podwórcu skupiło się kilkanaście barów i restauracji, klimat i owszem, ale niestety mocno depresyjny. Generalnie duch XIX. wiecznego wyzysku i ciężkiej ponad ludzkie siły pracy obciąża ten wyjściowy najdłuższy trotuar miasta. Odlewane figury sławnych mieszkańców, Rubinsteina za fortepianem, Tuwima na ławeczce, czy żydowskich fabrykantów przy stole narad to kilka jaśniejszych punktów Piotrkowskiej. Co dziwne w tym miejskim pół deptaku, to ławki ustawione wzdłuż całej Ulicy skierowane są frontem do do jezdni, a wszechobecne okropnie mało wyjściowe riksze, które w innych miastach są dopełnieniem atrakcji turystycznej, tutaj bardziej kojarzą się z bieda transportem z lat okupacji niemieckiej.
Poniżej uwzględniłem ładne punkty Najważniejszej Ulicy, bez ruder i depresyjnych widoków.
|
Plac Wolności przed Piotrkowską i Pomnik Kościuszki oraz Waszyngtona |
|
Na skraju Piotrkowskiej |
|
Pomysłowe i ładne, niestety niewiele takich jest! |
|
Brama "EDka" Stefana, jednak na Piotrkowskiej wciąż PO |
PS. W całym ciągu Ulicy, multum wódczanych knajp, niektóre bardzo przedwojenne, klimacik nie do wyjęcia, aż chce się nadużywać:-)
http://streetfoodpolska.pl/jednego-milicjanta-albo-od-razu-dwunastu-pijalnia-wodki-i-piwa-w-lodzi/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz