sobota, 13 sierpnia 2016

Gdańsk - W starym kinie

Lata 60. i 70. w Gdańsku, to czas mojej młodzieńczej aktywności kinowej. W telewizji wybór był prawie żaden, najpierw jeden, a potem dwa programy, a "oglądalnych" filmów jak na lekarstwo! Raz w tygodniu, albo rzadziej coś godnego uwagi, a na okrasę kilka seriali i nic poza tym. Do tego natrętność sowieckiego chłamu, który przedstawiano jako najgenialniejsze kino na świecie, brrrrr, aż wspominać hadko!
Stąd też moje(nie tylko moje, ale większości młodej gawiedzi) umiłowanie kina, czyli możliwości oglądu innego, bardziej kolorowego świata! Co prawda repertuar kinematografów był wtedy mocno opóźniony, a filmy z Zachodu docierały do nas najwcześniej w 3 lata po premierze, jednak i tak powiewały świeżością i nie zionęły nudą. Bilety na wybrany film wystawało się zwykle w długich kolejkach i to na kilka godzin przed seansem! Nieraz bywały kłopoty natury logistycznej, gdyż mimo całodziennej otwartości kas, bilety na konkretny film sprzedawano na godzinę przed seansem, nie stanowiło to jednak reguły i dotyczyło tylko premierowych filmów! Taktyka zakupu biletów była więc konkretnie dopracowana, w niedzielny poranek po kościele spoglądałeś w gazetę sprawdzając o której otwierają kasy, czyli o której jest pierwszy seans i na godzinę przed nim leciałeś po bilet na popołudniową projekcję twego upatrzonego filmu! Takich zapobiegliwych zwykle było więcej, dlatego poranne kolejki przed kasą stanowiły normę. Ten model zakupu miał jedna jakże istotną wadę, kino należało odwiedzić dwa razy! Prosty wniosek, nie powinno być zbyt oddalone od miejsca zamieszkania. W moim przypadku, wybór padał zwykle na trzy najbliższe wrzeszczańskie kina, Bajka, Znicz oraz Zawiszę. Dwa pierwsze grały repertuar najświeższy, Zawisza jako kino garnizonowe było mniej usłane nowościami, ale bardzo bliskie memu domowi. Pozostałe gdańskie i patrząc dalej trójmiejskie zaliczało się sporadycznie, odwiedzając je z uwagi na wyjątkowość repertuarową!
Po "moich" kinach ślad pozostał jeno, a w niektórych przypadkach nawet śladu już nie ma. Nie żebym skamlał z rozpaczy, bo czasy były inne, bardzo przaśne, nikt wtedy nie narzekał, bo nie było porównań. Obecnie królują multipleksy i bardzo dobrze, bo kłopotów z biletami już nie ma, komfort oglądania wielki, a i zapach pop cornu zupełnie mi nie wadzi!
Poniżej foto relacja z wczorajszego rajdu po Wrzeszczu i śladach po "moich" dawnych kinematografach!



Kino Bajka, ul. Jaśkowa Dolina róg Matejki, obecnie sklep meblowy





Kino Zawisza na rogu ul. Grunwaldzkiej z ul. Słowackiego, zaplecze Klubu Garnizonowego, drzwi zabite dechami były wejściem głównym kina



Miejsce po kinie Znicz, ul. Szymanowskiego śladu po nim nie ma!
W miejscu po kinie Znicz, zaczynają budowę, ale jeszcze do końca kształt nie jest pewny, poniżej link z 2 września 2016.

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ruszy-zabudowa-dzialki-po-kinie-Znicz-n105073.html


PS. Poniżej link do ciekawej informacji o gdańskich kinach z tamtych lat. Niektóre z nich były "zakładowymi" Np. kino Piast - Zakłady Mięsne, kino Motława - Gazownia. Kino Motława było jedynym które na początku lat 70. spłonęło, hm czyżby ulatniający się gaz:-) Kino Gedania - kolejarze, kino Drukarz ul. Garncarska, nazwa mówi za się. Tramwajarz, wiadomo Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Gdańsk - Gdynia w skrócie WPKGG, a Wrzos na Kartuskiej był.....milicyjny!!!. Najelegantsze i z najdroższymi biletami, do tego z balkonami, kino Leningrad na Długiej, kina Polonia i Bałtyk w Sopocie na Monciaku oraz kino Warszawa w Gdyni na Świętojańskiej.

http://www.gedanopedia.pl/gdansk/?title=KINA#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz