wtorek, 14 lutego 2017

Daleki Wschód

Korea Północna coraz częściej potrząsa atomem i udaje siłacza! O co w tych spektaklach chodzi? Słabiutka demograficznie (29,5 mln), jak na warunki Azji satrapia, wystawia pazurki! Jej potencjał nie jest funta kłaków wart  i nawet jej najbliższy bogaty brat z południa, Korea Płd (50,22 mln mieszkańców) nie jest zainteresowana połączeniem. Czemu, za duży byłby koszt wyrównywania dysproporcji, a jałowość surowcowa Północy mocno studzi zapędy integracyjne.
Któż zatem miesza w państwie Kimów i namawia ich do atomowych wyskoków?
Japończycy, tak, tak Japończycy! Spacyfikowani przez Amerykanów we wrześniu 1945 roku, bardzo głęboko ukryli swą agresywną naturę. Zmuszeni przez Jankesów do całkowitego rozbrojenia, z wielką determinacją przez ostatnie 70. lat całą swą energię skupili na rozwoju i ekspansji gospodarczej. Sny o potędze militarnej schowano głęboko, a fałszywa natura tej nacji w dość szybkim czasie przekonała Amerykanów o ich wielkiej odmianie i szalonym umiłowaniu pokoju. Ba, obecny świat, omamiony umiejętną grą Japończyków, uważa ten kraj za jeden z najbardziej pacyfistycznych!
Nic bardziej mylnego, Japończycy wcale nie zmienili swej wojowniczej natury, lecz taktycznie udają owieczki, czekając na okazję wyrwania się spod amerykańskiej kurateli!
Pierwszy asumpt dały finansowo syte Chiny. Amerykańscy spekulanci dostrzegli w ich nadwyżkach walutowych duże zagrożenie dla swej dominacji. Ba zaczęli podsycać nie poparte dogłębną analizą bzdury o rosnącej sile chińskiej gospodarki, która jest w stanie zagrozić USA. 
Tak naprawdę, tzw. sukcesy rządzonej przez komunistycznych oligarchów Chin, to maksymalne wykorzystanie w przemyśle okrutnie taniej siły roboczej. Ten ekstensywny system gospodarczy zaczyna się obecnie załamywać. Po pierwsze Towarzysze nie potrafili przeorganizować gospodarczo kraju, a przede wszystkim zbyt mało forsy zainwestowali w innowacje. Natomiast rezerwy taniej siły roboczej skończyły się(obecnie koszty produkcji urosły bardzo, aby pozyskać pracownika mu obecnie o wiele więcej zapłacić niż jeszcze pięć lat temu)!
Wróćmy jednak na wody Morza Chińskiego i jego okolic. Japończycy umiejętnie i prawie nie zauważalnie dla świata podwyższają swój potencjał militarny (wydatki na obronę sięgają już 40 mld USD, dla porównania Sovietia Putina - 60 mld). Ameryka na to pozwala, uznając Japonię za swego najwierniejszego sojusznika na Dalekim Wschodzie i skuteczne antidotum na Chińczyków . Decydenci w Japonii są jednak nienasyceni i chcieli by więcej, stąd ich tajne konszachty z Kimem! 
Czas dla takich działań jest świetny, w Ameryce nowa administracja jeszcze nie okrzepła, więc istnieje wielka szansa znowu poluźnić smycz i powiększyć z błogosławieństwem Wielkiego Brata i tak już pokaźną armadę!
Powie ktoś, bzdury, wierutne brednie! A ja wam mówię Amerykanie, bójcie się Japończyków!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz