środa, 6 kwietnia 2016

Wojna na "elektryki"

Ropa naftowa powoli odchodzi do lamusa, dał by Bóg oby jak najszybciej. Jednak proces to wielce złożony i dość skomplikowany, konsumpcja motoryzacyjna zmniejszy się najprędzej za sprawą innowacyjnych "elektryków" ze stajni Elona Muska i Toyoty. Jednak pozostałe energetyczne dziedziny życia będą jeszcze jakich czas zdominowane tym minerałem.

http://wpolityce.pl/swiat/287712-nowy-przelom-cywilizacyjny-gospodarczy-i-polityczny-w-swiecie-upada-cesarski-tron-ropy

Powróćmy jednak do tematu. Auta bez emisyjne, czyli walka dwóch potęg o światowy prymat. Tesla Elona Muska i Mirai Toyoty.
O innych popierdółkach nie warto nawet wspominać, a zwłaszcza o hybrydowej paranoi. Dwu silnikowe auta, typu hybryda, nigdy nie zawojują świata, bo przez dwa napędy i źródła zasilania są dwa razy droższe w eksploatacji niż pojazdy jednorodne, koniec kropka i nic więcej na ten temat (kiedyś o ty pisałem).
Dwa patenty i dwa podejścia do motoryzacji. Silnik w obu przypadkach elektryczny, ale kluczem do sukcesu jest źródło zasilania! Musk optuje za hiper wydajnym akumulatorem, jego limuzyny na jednym ładowaniu mogą przejechać prawie 500 km!!! Jeszcze nikt inny w świecie nie zaproponował tak wydajnego akumulatora, konkurenci pozostają daleko w tyle i czarują zasięgiem w granicach 100  - 200 km. Zasadniczym felerem elektrycznych akumulatorowców (w tym Tesli Elona Muska) jest dość długi proces ładowania baterii. Co prawda Musk skrócił ten czas do minimum, ale w porównaniu z czasem tankowania spalinowców na klasycznej stacji benzynowej jest on niemiłosiernie długi. Feler i to wielki! W zamian mamy plus w postaci możliwości ładowań bezpośrednio(prawie) z gniazdek elektrycznych, nie ma więc gigantycznych kosztów w postaci konieczności stworzenia sieci specjalistycznych "cepeenów". Taki feler dotyczy niestety o wiele lepszej technicznie, napędzanej ogniwami wodorowymi Toyoty Mirai! Tutaj i zasięg jest większy, a czas "tankowania" podobny do klasycznych śmierdziuchów. Problem, aby takie autko mogło się bez przeszkód poruszać musi zostać zbudowana gęsta sieć stacji tankowania, a koszt takowego przedsięwzięcia jest miliardowy! Stacje wodorowe powstają sprawnie w Japonii, trochę już jest ich w Niemczech(pojedyncze w innych krajach Europy), ale jak na razie to wszystko!
Obecny stan walki pomiędzy dwoma patentami, to wojna o zdominowanie rynku. Musk wybrał strategię w postaci zalania Ameryki Teslami i postawienia konkurencji w sytuacji bez wyjścia. Japończycy wybrali drogę wolnego dostępu do swojego wodorowego patentu dla wszystkich zainteresowanych czyli zmasowanej produkcji wodorowców przez wszystkie firmy samochodowe świata. Kto w tej wojnie zwycięży. Mam nadzieję że Japońce, bo ich produkt jest zdecydowanie lepszy! Jednak nie łudźmy się Prawo Kopernika działa w każdej dziedzinie rynku i "gorszy pieniądz wypiera lepszy". Tak było np. z domowymi systemami nagrywania obrazu VHS vs Beta. Wygrał i opanował rynek znacznie gorszy i droższy system VHS, bo w porę zarzucił świat swoimi produktami.
Trzymam kciuki za Toyotę i z zaciekawieniem obserwuję czy lepszy tym razem zwycięży.

https://www.toyota.pl/new-cars/mirai/index.json

http://antyweb.pl/jaki-zasieg-ma-toyota-mirai-samochod-zasilany-wodorem/

PS. Jednak w historii wynalazków zdarzały się przypadki, że czasem wygrywał produkt lepszy. Przykład, "prądowe" zmagania Nicolas Tesla vs Thomas Edison. Szczęśliwie dla nas użytkowników, mimo wielkiej propagandowej hochsztaplerki  Edisona, ostatecznie zwyciężył prąd przemienny genialnego Serba, a prąd stały ma zastosowanie mniej globalne.
http://krasuski.gadzetomania.pl/57765,thomas-edison-vs-nikola-tesla

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz