poniedziałek, 22 lutego 2021

Elektryki

Co zrobić aby lepszy pieniądz wyparł gorszy? Po drodze mamy jeszcze mnóstwo przeszkód!
Po pierwsze auta wodorowe np. Toyota Mirai(w bieżącej ofercie Toyoty) jest dużo droższa od akumulatorowców (elektryk akumulatorowy to ok. 150 tys. zł, a Mirai 200 tys.).
Auta wodorowe są dziś droższe od spalinowych i elektrycznych. Mirai kosztuje blisko 200 tys. zł, podczas gdy za hybrydową toyotę prius PHEV (z możliwością ładowania z gniazdka) trzeba zapłacić 150 tys. zł. Tyle samo kosztuje w 100% elektryczny nissan leaf.
Dwa, cena kilograma wodoru jest wysoka, koszty tankowania są obecnie porównywalne do bieżących cen benzyny. No może trochę mniej.
Z kolei koszt pokonania 100 km nie odstaje od samochodów benzynowych. Mirai zużywa ok. 1,1 kg wodoru na setkę. Cena 1 kg H2 na niemieckiej stacji Star, należącej do Orlenu, wynosi ok. 40 zł. Koszt pokonania takiego odcinka autem elektrycznym ładowanym z domowego gniazdka to ok. 8 zł. Plusem wodoru jest jednak szybkość jego tankowania – trwa mniej więcej tyle, co tankowanie gazu LPG – oraz zasięg – wspomniane 400-500 km, w stosunku do ok. 200 km dostępnych dziś w większości nowych „elektryków” klasy średniej.
Trzy, wysoki koszt budowy stacji tankowania nie gwarantuje sensownego terminu zwrotu inwestycji, a właściwie przy śladowej obecności na rynku aut wodorowych na zwrot zwyczajnie szans nie ma.
Chociaż Polska jest znaczącym producentem wodoru na świecie, to nikomu do tej pory nie śpieszyło się, aby wybudować pierwszą taką stację. Koszt jej postawienia to przynajmniej 4 mln zł, a doświadczenia Orlenu z Niemiec (gdzie buduje je sieć Star należąca do Orlenu) pokazują, że całkowite koszty mogą sięgać nawet 6-8 mln zł. Natomiast szanse na zwrot z inwestycji są na razie żadne.
Koniec kropka! Co robić mocium panie, co robić?!
Polska jako potentat w produkcji paliwa wodorowego, powinna skupić się na rozwoju mtoryzacji wodorowej. Co prawda to już się dzieje, czyli współpraca z Toyotą, ale to za mało!
Wysoką cenę auta można póki co regulować stawką podatku. Zresztą jeśli auto będzie gwaratnowało duży zasięg przy możliwości tankowania co 400 km, na pewno znajdzie dużą liczbę korporacyjnych zwolenników.
Ceny wodoru jakie podają w artykule z 2019 roku dotyczą niemieckiej filii Orlenu. W Polsce zapewne jest taniej. (Niestety tak słodko nie jest!)
No i najważniejsze! Duże koszty stawiania cepeenów na wodór. Czy nie można zwiększyć zasięgu wodoraków np. do 1000 - 1400 km? Hm. np. poprzez zwiększenie zbiornika? W takim przypadku sieć tankowania nie będzie gardłowym problemem dla potencjalnych użytkowników! 
Hm, nowe modele Miraii już dochodzą do zasięgu 900 km!!!

Na koniec dziegciu trochę! Polska jako potentat w produkcji tzw. szarego wodoru z metanu nie może być póki co dostawcą paliwa do aut, ponieważ koszty jego produkcji są ujemne! Czyli energia niezbędna do wyprodukowania jednostki szarego wodoru przewyższają wartośc energetyczną produktu, niestety! Hm, ratunek w kooperujących z nami Japończykach i patencie na tanią produkcję "zielonego" wodoru!



PS. I jeszcze temat pokrewny i bardzo interesujący, a zarazem bardzo bliski urzeczywistnienia, auta autonowmiczne. Po Japonii już jeżdżą!

Jeśli chodzi o automatyzację aut, pionierem jest Japonia, która jako pierwsza na świecie oficjalnie dopuściła do ruchu po drogach publicznych auta seryjnie wyposażone w tryb jazdy autonomicznej poziomu 3 (warunkowo zautomatyzowane – pojazd wyposażony w zautomatyzowany system prowadzenia we wszystkich aspektach jazdy). Z pierwszej homologacji skorzystała Honda. Pierwszym modelem przystosowanym do jazdy automatycznej ma być Honda Legend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz