Zmiana ekipy po wyborach 2007 była dla urzędników Kancelarii Premiera dużym zaskoczeniem. Za czasów Kaczyńskiego, światła w Kancelarii gaszono późną nocą, a jak było coś pilnego to wcale.
Nowy Premier wprowadził inne zwyczaje, po godzinie 16 zamykano Kancelarię na cztery spusty i wszyscy udawali się na załsużony odpoczynek.
Tydzień pracy Premiera był wielce interesujący. Poniedziałki Tusk spędzał przeważnie w Sopocie na bardzo ważnych zaplanowanych spotkaniach. Od wtorku do czwartku urzędował zwykle w Alejach Ujazdowskich, by w czwartkowy wieczór odlecieć do Gdańska, bo piątek był najczęściej dniem bardzo ważnych spotkań i konsultacji w Trójmieście i okolicach.
Sprawy i sprawki związane z gospodarką. Premier Tusk mówił, Lotos jest firmą którą sprzedać można, a czemu nie, a jak kupią ją Ruskie, to czemu nie!
Telekomunikacja Polska, sprzedana Kulczykowi, a ten gigant biznesu, forsę na zakup pozyskał od Francuzów którzy następnie firmę od niego odkupili. No i mamy Orange.
Chemia(CIECH), zakłady o znaczeniu strategicznym i wielce zyskowne, sprzedane z pośrednictwem Kulczyka ruskim oligarchom, szczęśliwie nie w pakiecie większościowym, bo zadziałał polski kontrwywiad.
Banki z wyjątkiem PKO, wszytkie sprzedane, PZU w pakiecie z Pekao, lekką ręką spieniężone!
To tylko wierzchołek góry, ten cały handelek, zasilał skarb państwa i łatał wciąż dziurawy budźet. Zwyczajnie był przejadany, a Premier i jego genialny Minister Finansów, wciąż szukali zakopanych gdzieś pieniędzy!
Wyprzedaż majątku miała dla Premiera dobre strony, dzięki spolegliwemu handelkowi miał świetną prasę, nie tak jak obenie odsądzany od czci i wiary Obajtek, który wszystko wkoło odkupuje dla Polski!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz