Obejrzałem urywki z zaprzysiężenia Joe Alzhaimera, tragifarsa! Wszystkie osobniki ze sfery VIP w czarnych maskach i ciemno szarych jesionkach!
Byli prezydenci z małżonkami jak jeden mąż w czarnym sznycie! Bardziej przypominało to nabożeństwo żałobne, niż inaugurację nowego prezydenta! Jedyną jaskrawość stanowiła pseudo pieśniarka cała na czerwono intonująca hymn! Diabelskie igry! Brrr!!!
Z drugiej strony relacja z odejścia Trumpa. Anturaż w kolorach wiosny , wszyscy bez masek, aż chciało się przyklasnąć i odetchnąć pełną piersią!
Swego rodzaju znak czasu, ale też optymistyczne przesłanie, normalność na chwię odleciała na Florydę, ale już niedługo powróci!
PS. Pierwsze arbitralnie ograniczające wolność armerykanów decyzje Bidena nie wróżą tej prezydenturze świetlanej przyszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz